Karetka, to nie taksówka
Każdy kolejny dzień, każdy kolejny dyżur jest pełen bólu, cierpienia, przerażenia ludzi którzy szukają pomocy, ale niestety są i tacy dla których SOR jest swoistą przychodnią. A nie oto tu chodzi. SOR, jak nazwa wskazuje to - Szpitalny Oddział RATUNKOWY i nie jest doraźną pomocą. Od tego są przychodnie, również Nocna Świąteczna Pomoc czynna całą dobę, a w tygodniu od 15:00. Do tego jest jeszcze Ambulatorium Ortopedyczno-Chirurgiczne czynne całodobowo w każdy dzień... Rozumiem i wiem, że bywa ciężko dostać się do lekarza pierwszego kontaktu, nie wspominając specjalistów, lecz SOR-y naprawdę nie są od tego. Tak jak wezwanie karetki pogotowia do zwichnięcia nogi, ranki palca, bólu kręgosłupa, gdzie wie się o chorobie podstawowej czyli np. zwyrodnieniowej.
Rozumiem też, że nie każdy dysponuje samochodem, że nie zawsze ma kto zawieść do przychodni, lecz jeśli będziemy traktować karetkę pogotowia, jak taksówkę, to już w ogóle wszystko mija się z celem. Ponieważ podstawą ich funkcjonowania jest - ratowanie życia w stanie jego bezpośredniego zagrożenia.
A to niestety nagminnie ma miejsce. Wzywamy, bo tak prościej... A wystarczy pomyśleć. Przecież nieuzasadnione wezwanie, przy wiedzy, że nikt wam nie może odmówić pomocy, ponieważ wszystko co mówicie jest subiektywne, jest swoistym nadużyciem...
Wasze wezwanie dla Ratownika, najpierw jednak dyspozytora, który was nie widzi, a tylko słyszy jest i musi być faktem ... i traktowane jest jako wołanie o pomoc!
Szanując pracę i główne idee ich funkcjonowania pozwalamy przede wszystkim na to, by ten człowiek którzy rzeczywiście znalazł się w bezpośrednim zagrożeniu życia miał szansę na przyjazd karetki, na szybkie uzyskanie pomocy, jak również reakcji na SOR-ze. A wasze wezwanie może odebrać mu tę szansę...
Karetek jest mało, ludzi coraz więcej. Miasta, wsie, miasteczka... tyle ludzi, masa! A zastanowiliście się ile jest karetek? Ilu Ratowników? Ilu jest ludzi zaangażowanych w wasze wezwanie?
Wielu Ratowników odchodzi z pracy. Nie zdajecie sobie nawet sprawy z tego, jak potężne jest to, z czym się na co dzień stykają. To obciążenie, które bywa że jest potęgowane właśnie waszymi pretensjami, brakiem szacunku, a często przejawiającej się również agresji...
Choć raz pomyślcie, spróbujcie, używając wyobraźni i serca, znaleźć się na ich miejscu. Naszym miejscu.